Kiedy dbanie o włosy przestaje być codzienną rutyną, a staje się pasją, można zacząć mówić o włosomaniactwie. Choć trend wydaje się całkiem świeży, polskie Włosomaniaczki opisywały swoje doświadczenia związane z pielęgnacją włosów już kilkanaście lat temu. Zobacz, jak rozwijała się świadoma pielęgnacja i jak można wejść w świat odżywek, wcierek czy olejów również dziś!
Spis treści
Kim są Włosomaniaczki? Definicja
Nazwa pewnie nie brzmi zbyt zachęcająco – na szczęście w przypadku Włosomaniaczek nie chodzi o maniakalny upór, a o świadomość. Miłośniczki pielęgnacji doskonale znają swoje włosy i potrafią analizować, w jaki sposób reagują na różne kosmetyki czy nawet pojedyncze składniki.
W swojej codziennej rutynie dostarczają włosom zróżnicowanych substancji. Potrafią rozpoznać przenawilżenie, przeemolientowanie czy przeproteinowanie, po czym szybko wyprowadzić włosy z niepożądanego stanu, wykorzystując do tego odpowiednie produkty. Mało tego! W obszarze ich zainteresowań jest też pielęgnacja skóry głowy i dbanie o włosy „od wewnątrz” – w końcu ze zdrowej cebulki wyrasta zdrowy włos.
Włosomaniaczki stale poszerzają swoją wiedzę odnośnie wpływu nowych surowców i chętnie zagłębiają się w badania naukowe. Wiedza o pielęgnacji to ich konik!
No cóż – nie sposób nie wspomnieć o żartobliwych stereotypach. Mówi się, że każda Włosomaniaczka widząc produkty spożywcze myśli w pierwszej kolejności o tym, jak wykorzystać je w pielęgnacji. Ile w tym prawdy? Nic, tylko założyć monitoring na lodówkę! 🙂
Historia polskiego włosomaniactwa… czyli zanim podziwialiśmy włosy na Instagramie
Porowatość włosów, równowaga PEH i reszta przedziwnych terminów – to wszystko nie wzięło się znikąd. Rozpowszechnienie wiedzy o włosach zawdzięczamy grupie kobiet, które w okolicach 2007 roku zaczęły dyskutować o pielęgnacji na forach dyskusyjnych. W tamtych czasach nie było jeszcze influencerów, blogosfera raczkowała, a producenci i portale informacyjne promowały szampony „pięć w jednym”. Dyskusja z obcymi wprawdzie ludźmi, których łączyło jednak szczere zamiłowanie do piękna, stała się najlepszą drogą do poszerzania włosowej wiedzy.
Na początku schemat był prosty: kobiety wymieniały się opiniami dotyczącymi kosmetyków, opisywały swoje mycia i wymyślały przeróżne metody „zrób to sam” – część inspiracji czerpiąc od babć, część ze Wschodu lub z anglojęzycznych źródeł, a część wymyślając samodzielnie. Szczególnie rozwinęła się gałąź włosowego DiY: w sklepie ze świecą można było szukać odżywki czy maski o wartościowym, bogatym składzie.
Na początku Włosomaniaczki (PS: samo to określenie pochodzi właśnie z forów dyskusyjnych!) stanowiły małą, zamkniętą społeczność. Powtarzające się nicki (i włosy) skłaniały do zapoznawania się bliżej – wątki po czasie zaczęły stanowić mieszaninę włosowej wiedzy i luźnych pogaduszek.
…tak Włosomaniaczki przeszły z forum na bloga!
Jak to w naturze – pewna era musiała dobiec końca. Efekty zaskakiwały coraz bardziej, zdjęcia porównawcze wstawiano coraz chętniej, a każde „polecam, mi też się sprawdziło!” przyciągało do wątków coraz to nowe osoby. To z kolei doprowadziło do pewnego rodzaju klęski urodzaju: osób niedoświadczonych w pielęgnacji włosów pojawiało się z dnia na dzień na tyle dużo, że stali bywalcy nie nadążali odpisywać na oczywiste, dość męczące dla nich pytania. Wątki osób, które doskonaliły najskrytsze zakamarki wiedzy tajemnej, zamieniły się w prawdziwy armagedon, zalany prośbami o pomoc w najbanalniejszych sprawach.
Co by nie było: początkujący zadawali tak licznie pytania, bo w wątkach rozległych na setki stron, z wymieszaną tematyką włosową, jak i „prywatą”, ciężko było znaleźć przedmiot poszukiwań. Obydwie strony pragnęły rozwiązania. Wtedy nadszedł czas na… bloga!
Szczotka z włosia dzika czy zwykła? Proteiny zwierzęce czy roślinne? Na czym polega olejowanie? Czy da się uratować rozdwojone końcówki? Czym różni się serum od oleju? Wiecie, jak czytać składy masek? – rozwiewać te i podobne wątpliwości zaczęto w doskonale zorganizowanych wpisach. Doświadczone Włosomaniaczki na włościach (własnym blogu) stały się opiekunkami, mentorkami, a zarazem… pierwszymi influencerkami włosowymi. Efekty tego obserwujemy wciąż: z tym że głównie na social mediach. Niektóre Włosomniaczki wciąż prowadzą jednak bloga!
Włosomaniaczki kiedyś i dziś – różnice
Każda Włosomaniaczka, która przeistoczyła szorstkie włosy w gładką taflę, wie, czym jest radość. Rytuały, które przyniosły tyle dobrego, naturalnie mogą zmienić się ze zwykłego zainteresowania w pasję. Zabiegu pielęgnacyjne koją, zapewniają komfort, stanowią swoistą strefę komfortu – brzmi jak dobro dla włosów i… psychiki.
Trzymanie się równowagi PEH, peelingowanie skóry głowy, zaparzanie kozieradki (to to, co pachnie rosołem) czy pokrzywy i skrzypu to czynności łatwo wchodzące w rutynę. Dziś… Jako Włosomaniaczka nie musisz robić tego wszystkiego. Nie musisz też mieć tafli – i nie musisz być idealna. Wystarczy, że Twoje włosy będą choć trochę lepszą wersją samych siebie.
O ile dla znacznej części pierwszych Włosomaniaczek włosy były niemalże całym światem – a ich kondycja nie mogła ulec najmniejszemu nawet pogorszeniu, obecnie dąży się ku stwierdzeniu: „włosy są dla nas, a nie my dla włosów”. Współczesne włosomaniactwo nie wyklucza zatem farbowania chemicznego, daje wybór odnośnie wydobywania bądź wygładzania skrętu i woła: „hej, czasami możesz sobie odpuścić”! To podejście bardzo zdrowe. Tak, jak zdrowe mogą być nawet farbowane włosy!
Jeszcze jedno! Włosomaniakiem może być również mężczyzna. Określenie „WłosomaniaczkA” utarło się przez typowo damską społeczność z samych początków. 🙂
Jak stać się włosomaniaczką? Pielęgnacja włosów dla początkujących
Włosomaniaczki nie są już, jak w początkowych latach, gronem z wysokim progiem wejścia. Pierwszym krokiem ku udoskonaleniu kondycji włosów jest zastosowanie się do ogólnodostępnych, prostych rad, takich, jak:
Olejowanie włosów
Wiesz, jak wygląda rozwarstwione drewno i o ile piękniej prezentują się przy nim deski zabezpieczone lakierem? Z włosami jest bardzo podobnie! Olej działa jak bejca – zabezpiecza pasma przed utratą wody, nabłyszcza je i uelastycznia, jednocześnie chroniąc przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Regularnie olejowane włosy stają się gładkie i lśniące, a w niektórych przypadkach – nawet i bardzo subtelnie pogrubione.
Jak zacząć olejować włosy? Temat w pigułce
Jeśli chcesz zaoszczędzić, bez obaw sięgnij po olej, którego używasz w kuchni. Rozprowadź niewielką ilość (1-2 łyżki) na suchych włosach, potrzymaj minimum 40 minut, po czym zmyj, nakładając na włosy odżywkę. Następnie umyj głowę szamponem. Nie pomijaj kroku z odżywką – to tak zwane emulgowanie, czyli proces łączenia się oleju z nałożoną odżywką w jedną emulsję, która gładko spływa i nie pozostawia tłustych pasm. Zabieg powtarzaj raz na kilka tygodni, z czasem starając się wykonywać go coraz częściej, np. raz na 7-14 dni.
Kiedy nabierzesz wprawy, z pewnością poszerzysz swoją wiedzę o nowe sposoby olejowania włosów. Spoiler: jest ich sporo!
Równowaga PEH – vandemecum Włosomaniaczki
Proteiny, emolienty i humektanty – to trzy podstawowe grupy składników, które zawierają wszystkie Twoje kosmetyki. Każda z tych substancji jest potrzebna włosom, bo każda wpływa na inny czynnik: odbudowę, ochronę i nawilżenie.
Twoja rola polega na odróżnieniu, które kosmetyki zaliczają się do której z grup i stosowanie ich – na początek – naprzemiennie. Na dobry start możesz skorzystać z małej ściągi i spróbować wyszukać na etykietach kosmetyków następujące, dość popularne składniki:
- Emolienty – wszystkie składniki z końcówką -oil, -wax lub -butter. Podczas olejowania opisanego w poprzednim punkcie również dostarczasz sobie emolientów, ale w bardziej skoncentrowanej formie, niż z odżywką.
- Humektanty – gliceryna (Glycerin), aloes (Aloe Vera), miód (Mel), glikol propylenowy ( Propylene Glycol), Glukoza (Glucose), Sorbitol, Betaine, Panthenol
- Proteiny – wszystkie składniki z końcówką -protein bądź prefiksem -hydrolized (np. hydrolized keratin), kolagen, cysteina, jedwab (silk)
PS – bez obaw, jeśli na początku się pogubisz. Temat czytania składów opanujesz z czasem!
Pielęgnacja skalpu
Tylko na zdrowej głowie możemy zapuścić zdrowe, piękne włosy! Jeśli skalp (to inna nazwa na skórę głowy) swędzi, jest zaczerwieniony, nadwrażliwy czy mocno się łuszczy – trzeba najpierw doprowadzić go do normy. Pomocne będą tu:
Odpowiednio dobrany szampon
Jeśli czujesz uczucie ściągnięcia po myciu, spróbuj wybrać szampon oparty na delikatnych detergentach. Szukaj w składzie substancji takich jak np. Coco Glucoside, Decyl Glucoside, Lauryl Glucoside, Capryl Glucoside czy Coco Betaine. Mocniejszy szampon (prawdopodobnie używałaś go do tej pory) stosuj raz na tydzień.
Wcierka, czyli dobro w sprayu
Czyli produkt w sprayu, dostarczający włosom dobroczynnych witamin, ekstraktów i składników pobudzających jak i przyśpieszających porost. Na początek wybierz wcierki bez alkoholu w składzie i przejdź na „mocniejszy kaliber”, gdy przyzwyczaisz skórę i zauważysz, że to naprawdę działa.
Peeling
Produkt umożliwiający złuszczanie martwego naskórka, co ogranicza problem dermatoz i poprawia przyswajalność produktów zawartych we wcierkach. Najlepiej wybrać konkretnie peelingi enzymatyczne, czyli takie niezawierające drobin. Wystarczy wmasować je w skórę na 10 minut, po czym umyć głowę szamponem.
Suszenie (pewnie myślisz, że to zło… a jednak.)
Tak: to prawda, że warto suszyć skórę głowy… choć wiemy, że temat suszarki jest dość kontrowersyjny. Na mokrym skalpie szybciej namnażają się bakterie – a tego nie chce chyba nikt. Łatwo też o przeziębienie, a każde osłabienie organizmu odbija się na stanie włosów.
Chronienie przed uszkodzeniami
Wiesz, jak dbać, a pomimo tego ciągle niszczysz? Takie działanie mija się z celem – niestety niektórych błędów można najzwyczajniej nie dostrzec. Zadbaj o aspekty takie, jak:
Akcesoria wykonane z odpowiedniego materiału
Najbezpieczniejszy dla włosów jest naturalny jedwab. Jego struktura jest gładka i niewyczuwalna w dotyku – włosy gładko po nim suną, dzięki czemu nie dochodzi do mikrouszkodzeń na powierzchni łodygi. Piękne akcesoria z jedwabiu, uprzyjemniające pielęgnację znajdziesz w naszym sklepie.
Zabezpieczanie końców
Regularnie nakładane serum do końcówek, opartego na doskonale zabezpieczających włosy silikonach, chroni przed nadmiernym rozdwajaniem i wykruszaniem się włosów. Serum nakładać możesz także na długość, jeśli Twoje włosy są wyjątkowo zniszczone.
Unikanie wysokiej temperatury
Włosy należy suszyć z termoochroną, używając średniej temperatury nawiewu suszarki, a lokówki i prostownicy – wystrzegać się jak to tylko możliwe. Bogate maski mogą zresztą znacznie wygładzić włosy, do tego stopnia, że wcale nie będzie potrzebna „pomoc” prostownicy.
Pamiętaj: najlepsza pielęgnacja to taka, która na Ciebie działa, a Włosomaniaczka (lub Włosomaniak) nie musi mieć idealnej fryzury – o ile czerpie z pielęgnacji radość! W związku z tym… rób to, co sprawia, że czujesz się dobrze! ❤️
Artykuł autorstwa wlosopozytywnosc